niedziela, 11 września 2016

W lesie


Weekend taki piękny, słoneczny. Grzechem byłoby nie skorzystać z tak dogodnej aury. Wybraliśmy się więc z mężem za miasto, do lasu. Tak konkretnie to do mojej babci, która mieszka w otoczonym lasem przysiółku. Od niedawna mamy tam własną małą działkę i planujemy ją jakoś wykorzystać. Na razie rośnie tam tylko trawa. Ponieważ w planach było postawienie kompostownika, mąż zakasał rękawy i zajął się budowaniem, a ja skorzystałam z okazji i wymknęłam się do lasu z aparatem i  lalką pod pachą.


 Lalka nazywa się Merliah. To postać z filmu "Barbie i podwodna tajemnica". Podobno jest syrenką, ale u mnie zamieniła rybi ogon na solidne buty i wybrała się do lasu na grzyby.



Nawet znalazła takie w odpowiednim rozmiarze, ale okazały się niejadalne.


Spróbowała tych czerwonych, choć ostrzegałam.


Podążyła za ścieżką z muchomorów...


... i trafiła na urokliwe wrzosowisko.



Na szczęście nigdzie w pobliżu nie było króliczych nor, bo kto wie jak to by się skończyło.

Uwielbiam ten melancholijny urok września. Babie lato i wrzos. Jeszcze letnie ciepło i delikatny zapach zbliżającej się jesieni.
 

Miłej wrześniowej niedzieli wszystkim życzę. :)


wtorek, 6 września 2016

"Ha! Zawsze się uczy człowiek uczy, do zawarcia powiek." (A. Fredro)


Moje lalki trochę się spóźniły do szkoły. Już minął tydzień a one dopiero wskoczyły w swoje mundurki. Ale liczy się że w końcu dotarły. 
Zauważyłam ostatnio, że w kwestiach nowych ubrań zaniedbuję moich panów i postanowiłam to zmienić. Ken zyskał elegancką bluzkę i taki trochę profesorski sweterek (tak mi się kojarzy). Nawiasem mówiąc bardzo lubię taki krój.


A to już nasz szkolna para. Ona Chic Boutique Barbie 2003. W oryginale jasna blondynka. Nieszczęsna przeszłość tej panny zmusiła mnie do mojego pierwszego wszywania włosków. 
Gdy trafiła do Domu Emerytowanych Zabawek wyglądała tak:

  
Plamki z długopisu udało mi się wywabić za pomocą masła i słońca. O tym jak to zrobić można poczytać tutaj.
 Malutka plamka z markera permanentnego na czole niestety pozostała.


Włoski ukradłam zniszczonej wróżce Winx Florze stąd kolor orzecha włoskiego.

 

Ken Fashionistas gościł już na blogu, więc nie trzeba go przedstawiać.


Wygląda jak Superman w przebraniu Clarka Kenta. :)





:)